poniedziałek, 1 sierpnia 2016

~Denko lipcowe~

Hejka ;)

Jest to mój pierwszy wpis, dlatego proszę o wyrozumiałość ;)
Na pierwszy ogień poszło denko. Jest tu kilka rzeczy z pielęgnacji, jak i kolorówki.
Zaczynając od tego co najważniejsze, czyli pielęgnacji chciałabym pokazać Wam intensywnie nawilżający balsam do ciała Skin So Soft z Avonu.U mnie sprawdził się świetnie, skóra wydała się bardziej nawilżona, jędrniejsza, zostawia ładny zapach, niestety nie na długo ale i tak jestem z niego zadowolona, był też dość wydajny, mam nadzieję, że na żelu pod prysznic, który czeka w kolejce do testowania również się nie zawiodę ;)


Kolejnym produktem, wykończonym przeze mnie jest odżywka do paznokci nadająca kolor 6w1 z Eveline. Zdecydowanie nie będę płakać, że się skończyła. Z paznokciami nie zrobiła kompletnie nic. Już następnego dnia praktycznie sama schodziła z paznokcia- w przeciwieństwie do tej zwykłej, standardowej odżywki, która trzymała moje paznokcie w ryzach i nie raz je ratowała. No cóż... jak widać nie można mieć wszystkiego- albo kolor, albo odżywka. Ja zdecydowanie wybieram to drugie :) Jeśli chodzi o paznokcie zużyłam już cały nudziakowy lakier- Magical Gel, również z Eveline. Ten był już zdecydowanie lepszy. Uwielbiam nudziaki, nie lubię jednak, gdy lakier długo schnie, a ten lakier w połączeniu z top'em(niestety zagubionym), który zdecydowanie przyspiesza wysychanie- dla mnie bomba! Jednak kolor był bardzo słabo widoczny, trzeba było dać kilka warstw, dlatego nie był wydajny, jednak chętnie skusiłabym się też na inne kolorki z tej serii.


W tym miesiącu zużyłam również dwie maskary- Avon BIG&Multiplied oraz KOBO Sexy Black, która podbiła moje serce. Jest to jednak edycja limitowana i już nie mogę jej znalezc :( Kurczę, po raz pierwszy w życiu trafił mi się tusz, który w 100% mi odpowiadał i akurat to edycja limitowana. Cóż, mam nadzieję, że może jeszcze kiedyś go złapię, bo naprawdę podkręcał, wydłużał i pogrubiał moje kruche i beznadziejne rzęsy tak jak było napisane na opakowaniu. Tusz z Avonu nie był już aż taki dobry, ponieważ sklejał rzęsy, a ja nienawidzę tego uczucia, z czasem było trochę lepiej, ale muszę przyznać, że kilka tygodni nie żyliśmy w zgodzie ;p Teraz mam do przetestowania inny tusz z tej serii, no cóż.. zobaczymy jak ten się spisze :)


Na koniec podkład, Maybelline Affinimat i właściwie sama nie wiem co mam o nim myśleć. Na początku strasznie mnie denerwował- czuć było zapach zawartego w nim alkoholu, idealnie podkreślał na twarzy wszystkie suche skórki i nie matowił, tak jak można było się tego sugerując się nazwą. Denerwowała mnie też jego mega lejąca konsystencja, jednak to byłam w stanie jakoś znieść, bo bardzo lubię zwykły Affinitone. Z czasem skórki nie były już tak widoczne i spodobał mi się nawet efekt na twarzy, skóra wydawała się taka świeża i promienna. Był też strasznie wydajny, wprost męczyłam się już z nim pod koniec użytkowania, bo jestem taką kobietką, że lubię testować coś nowego, a nie chciałam też mieć kilka otwartych produktów. Z pewnością wrócę do tego podkładu, jednak zdecydowanie do tej zwykłej wersji :)



 To by było na tyle ;) Mam nadzieję, że bardzo Was nie zanudziłam i nie zmarnowaliście przeze mnie czasu. Ja bardzo lubię czytać tego typu posty :) Czekam na Wasze opinie na temat tych produktów.
Bajooo ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz